Inauguracja
Posted on Sun 10 June 2007 in Uncategorized • 2 min read
"Inauguracja sezonu grzewczego" - tak mógłby brzmieć tytuł postmodernistycznej książki Maklakiewicza i Himilsbacha gdyby szwendali się po klubach i łykali dropsy. Ale obaj nie żyją i nie widzą tego na co lepiej nie patrzeć.
Enyłej: po raz pierwszy w naszym życiu przesunęliśmy się o jeden poziom w górę w naszym żywocie wirtualnym gdyż ponieważ złożyliśmy zamówienie na zakupy spożywcze przez internet i podobno dostarczą je nam pod drzwi za friko.
Brazylijczycy, jak się okazało dwa dni temu, piją słodką wódę 40-woltową, która robi z mózgu mydło i jest badzo smakowita. Z powodu tej właściwości weekend mija sympatycznie. Do tej przyjemności należy doliczyć jeszcze fakt zakupu wyczesanego stroju kąpielowego Minii, w którym wygląda tak świetnie, że najprawdopodobniej młodzi Egipcjanie będą sobie ucinać pewne części korpusów z żalu za nieosiągalnym szczęściem jakie ich ominie i poleży przez dwa tygodnie na plaży.
Ah, oprócz tego, zapodałem sobie pierwsze w życiu "okurary" przeciwsłoneczne. Wiąże się z nimi fajna historyjka bo idąc na ich poszukiwanie wstąpiliśmy do małego sklepiku na Chmielnej. W klimatyzowanym wnętrzu stało dwóch panów, letko spedalonych, ale ten typ tak ma, podobnie jak fryzjerzy-wizażyści. Enyłej: zapodałem jedne pingle na patrzałki, wcale wcale w nich wyglądałem, i wtedy Minia zadała "sakramenckie" pytanie: "A po ile to barachło?". Jeden z lalusi, bez mrugnięcia okiem syknął, że "tysiąc dwieście dziewięćdziesiąt dziewięć". Zanim zakręciło mi się w łepetynie zdążyłem pomyśleć, ze powinieniem się cieczyć z tej złotówki co mi zostanie jak zapłacę trzynastoma setkami. Gdy odzyskałem mowę stwierdziłem, że za plastik, bo pingle były sztuczne jak cycki gwiazdek porno, nie dam tyle. Pan się zapytał jaki "przedział cenowy" nas interesuje, Minia mu na to, że "jak najtańsze", na co laluś dygnął w ukłonie, machnął wypacykowaną dłonią i rzekł, że w takim razie proponuje "Reserved" na przeciwko. Gdzie natychmiast się udaliśmy ale gdzie pingli ładnych, na mnie, nie było. Kupiliśmy za to ludzkie w "Diversie" circa 45 zeta po sztuce. Złośliwie przeszedłem tąż samą Chmielną śmiejąć się dziko w wystawę gogusi. Z tym, że przecież w nowych pinglach nie mieli prawa mnie poznać.
Enyłej: mam nowe okularki.