Ghetto

Posted on Wed 16 April 2008 in Uncategorized • 2 min read

65 rocznica powstania w ghetcie warszawskim i ktoś, w jakiejś gazecie, pisze że Żydzi nie walczyli o wygraną (głupota) ale tylko o honor. A ja myślę, że guzik prawda. Walczyli bo sięgnęli dna, bo już nic nie pozostało, a honor wyszedł przy okazji.
Cyniczne? Może tak jak opis Goetela, który widząc pakujących się do wywózki Żydów w którymś z małych miasteczek żydowskich pytał podróżującego z nim przyjaciela, czemu robią to tak potulnie, czemu nie uciekają, a gdy tamten stwierdził, że nie mają dokąd, uświadomił sobie, że Żydzi sami wypisali się ze społeczeństwa. Wyizolowali.
A teraz ich potomkowie, przyszywani żałobnicy, mają pretensje o obojętność.
Mnie początkowo zszokował opis warszawskiej, polskiej gawiedzi, która czasem nawet z rozbawieniem kibicowała paleniu ghetta. Ale Goetel napisał, że to był motłoch i że wesołkowate komentarze pojawiały się tylko z początku, potem było już milczenie. Wymowne - jakby to napisał twórca lektur.
Doskonale, moim zdaniem, owe okrutne uwagi oraz ową obojętność tłumaczy fragment filmu braci Cohen pt. "No Country For Old Men". Ten, w którym stary szeryf, grany przez Tommy Lee Jonesa czyta z gazety opis wielokrotnych morderstw i sposobu w jaki się one wydały, gdy niedoszła ofiara uciekła nago z domu morderców. Leci to tak:
Bell (Sheriff)
He rattles the paper.
...Here last week they fund this
couple out in California they would
rent out rooms to old people and then
kill em and bury em in the yard and
cash their social security checks.
They'd torture them first, I don't
know why. Maybe their television
set was broke. And this went on until,
and here I quote...
He looks through his glasses at the paper.
..."Neighbors were alerted when a man
ran from the premises wearing only a
dog collar." You can't make up such a
thing as that. I dare you to even try.
He peers over his glasses at Wendell who respectfully shakes his head and
tsk's.
Sheriff Bell rattles the paper again.
...But that's what it took, you'll no-
tice. Get someone's attention. Diggin
graves in the back yard didn't bring
any.
Wendell bites back a smile. Sheriff Bell gazes at him over his glasses for
a long beat, deadpan.
...That's all right. I laugh myself
sometimes.
He goes back to the paper.
...There ain't a whole lot else you
can do.