encepence szybkie ręce

Posted on Fri 16 June 2006 in Pamietniczek • 2 min read

Spóźnony wypad na procesję, grill i huśtawka to dzisiejsze święto w skrócie. Podlane sosem z Murzyna zamkniętego w szafce. I tyle.

Mamy bilety na Skalpel w Fabryce Trzciny, a marzy mi się jeszcze, ale czy na pewno?, wypad do Sopotu na Świętego Marcina z Pola, no i miło byłoby obejrzeć "Czarodziejski flet" w wydaniu Freyera. Będzie to lewacka opera Mozarta, bo panu się zachciało zinterpretować ten masoński kawałek w sposób uwłaczający kapitalizmowi. Oto słowa ze świętnej Gazety Wyborczej:

Jaki zatem będzie "Czarodziejski flet" w Polsce, kraju na dorobku? Freyer przygotowuje moralitet na czas kapitalizmu z nieludzką twarzą, który rozgościł się w Polsce, podobnie jak w Niemczech wschodnich, z których reżyser pochodzi (uciekł stamtąd na Zachód w 1972 r.). Reżyser zamierza pokazać, jak dokonuje się manipulacja człowieka w systemie kapitalistycznym. Dlatego osadził akcję opery w szkole, bo to pierwsze miejsce, w którym uczymy się konkurencji, zasad kapitalistycznej gry. Na scenie - oprócz rzędów ławek - ustawił więc wielkie schody symbolizujące kolejne stopnie - nie wtajemniczenia, jak u Mozarta, ale dążenia do bycia najlepszym, do osiągnięcia najwyższego szczebla kariery. - Media, politycy, korporacje wmawiają nam, że to jedyna droga do szczęścia. Aby je osiągnąć, ludzie gotowi są przejść najcięższe próby - tłumaczy reżyser. Tak się dzieje z bohaterami Mozarta - muszą wyrzec się miłości, przyjaźni, ryzykują życiem. Freyer przygotował przewrotne zakończenie.
Wychodzi na to, że Freyer uciekł w 1972 roku z Niemczech Wschodnich przed kapitalizmem z nieludzką twarzą. Straszne! I ten okropny kapitalizm, którego zalążki przekazują nam ci okrutni nauczyciele już w podstawówce! Jezus, Maria! Ratuj się kto może! W życiu dziecka tam nie poślę. Niech się uczy życia na ulicy albo w jakiejś komunie. Może zacznie robić zajebiste koszyki z wikliny.

No i jak mam się nie śmiać jak widzę billboard z wielkim napisem: Nie czytaj gazet. Bądź głupszy.